myśli w głowie wirują niespokojne
rodzą się nie wiadomo gdzie
i zmierzają nie wiem dokąd
ale czuję jak się kłębią
do wyjścia gotowe
jak je przesiać
oddzielić ziarno od plew
kiedy za nic mają prawo ciążenia
ważne i nieważne na równi
szukają szansy zaistnienia
jak powstrzymać te
co nigdy nie powinny
ujrzeć blasku słońca
z obawy aby nie zakwitły
i nie wydały na świat
jak piołun gorzkiego owocu
jak okiełznać te żądne sławy
co w czyn chcą się przemienić natychmiast
chociaż nie mają ani planu
ani dobrego zamiaru
poza chęcią podziwiania sie w lustrach
jak odnaleźć w tej zawierusze
myśli niekoniecznie złote
ale dobre i proste..wartościowe
które mogą być szansą
na jutro radosne...
AJ
No właśnie... JAK?... POZDRAWIAM, Agatko...
OdpowiedzUsuńCzasem milczę, bo myślę.. ;) Pozdrawiam serdecznie. Jak zwykle celnie i pięknie ...
jeszcze nie wiem jak:) dobrego zamyślenia Moniko:)serdeczności przesyłam..
UsuńA ja nie chcę moralizować , ale myślę ,że wystarczy być sobą i przestrzegać tylko jednego przykazania: "kochaj bliźniego , jak siebie samego ".Wtedy wszystkie myśli będą jasne , czyste ,mądre i dobre ,i raj będzie na tej ziemi ...
OdpowiedzUsuńWarto spróbować...
Może nie uwierzysz..ale próbowałam...i niestety to nie działa...czasami trzeba kochać bardziej..
UsuńKochać bez reszty ,bez liczenia ,czy mi się to opłaci.
OdpowiedzUsuńTrudne to przykazanie ,nawet bardzo trudne dla przeciętnego śmiertelnika.Chyba tylko święci tak potrafią kochać?...****🙋
masz rację...ale jest jeszcze jedna wątpliwość.. nie każdy kocha siebie samego..ale czy to zwalnia z miłości bliźniego? Wszystko stanowi pewną całość..wyrwane do samodzielnego istnienia rozmywa sens w wątpliwościach..
Usuń