czwartek, 30 listopada 2017

A gdyby tak...

Dzisiaj w ZETce usłyszałam jak kobieta mówiła, że chciałaby, żeby powstała gra komputerowa w której , można by było zmieniać zakończenia  popularnych filmów i książek...wg własnego ,,widzimisię" ...:)  Prowadzący stwierdził , że to doskonały pomysł, dodałby tylko jeszcze realne postacie...czyli np...Hitler by mógł zostać uznanym malarzem...;)Wyobrażacie sobie jak bardzo zmieniły by się losy świata, gdyby jeden człowiek  osiągnął sukces...nie był frustratem.. ..Piękna perspektywa...Ale co mnie zastanowiło, to fakt, jak niewiele trzeba, żeby historia się potoczyła inaczej....Nie zdajemy sobie sprawy jaką mamy moc sprawczą...kto wie kim będą nasze dzieci,nasze błędy wychowawcze mogą mieć wpływ na losy świata... brrr...przerażająca perspektywa:)
Ogromna  odpowiedzialność ...

środa, 29 listopada 2017


..,,kogo byś wolał dzisiaj spotkać...?


Jest taka scena w książce T.Pratchetta:...Mort zatrzymuje się przed strażnikiem, który pyta : kto idzie?....,,to znaczy przyjaciel, czy wróg ?"...na to bohater odpowiada pytaniem : ,,a kogo byś wolał?"....w książce pada odpowiedź...,,wejdź przyjacielu"....i tak sobie pomyślałam, że jednak to od nas zależy w dużej mierze kogo spotykamy w życiu...nasze podejście do drugiego człowieka  określa go... wpływa na to kogo w nim widzimy...stwarza go nijako dla nas, z góry określając relację pomiędzy nami.....Są ludzie , którzy w każdym widzą wrogów...są i tacy ,którzy w swej naiwności z góry zakładają , że wszyscy są przyjaciółmi ...Szufladkujemy ...ze względu na wygląd, kolor skóry, wiarę, przekonania, miejsce zamieszkania,wykształcenie..itp itd...nie  próbujemy poznać i zrozumieć...zobaczyć jaka jest prawda, widzimy kogo chcemy...Obie postawy są niebezpieczne..bo nie opierają się  na faktach, tylko na naszych oczekiwaniach, wyobrażeniach...
  A z innej strony patrząc...czasami  są takie dni,że aż się palisz żeby wybuchnąć...powalczyć...szukasz kogoś, kto by mógł posłużyć za wroga:)...albo świat się uśmiecha do Ciebie i wszyscy nagle wydają się sympatyczni:)
Kogo byś wolał dzisiaj spotkać..?.:)

,,gdybyś kiedyś siebie potrzebował"

Wiesz jak to jest, kiedy czytasz książkę, a każda kolejna strona budzi w tobie chęć dyskusji...kiedy słowa wchodzą w głowę i zaczynają żyć własnym życiem? :)) ja tak mam teraz przy lekturze T.Pratchetta...zamiast skupić się na akcji...pozwalam,żeby umysł błąkał się  dziwnymi drogami...Niesamowite jest ,kiedy trafiasz na kogoś kto myśli zupełnie inaczej..chodzi takimi drogami, po których  nie próbowałeś jeszcze chodzić:)) rzuca pytania, stwierdzenia...które rodzą więcj pytań...jak lawina, która zaczyna się od małego kamienia...
Cytat na dziś:
 ,,  Ale pamiętaj, gdybyś kiedyś siebie potrzebował,zawsze jesteś pod ręką..."
usłyszał Mort w swojej głowie...:)...i w pierwszej chwili, wydaje się nielogiczne , nie tylko to stwierdzenie, ale i fakt,że Mort chce wyrzucić  z umysłu swoj własny głos wewnętrzny, twierdząc, ze jest mu za ciasno...ale...:))
 Przecież każdy z nas zna siebie najlepiej na świecie...jest osobą najbardziej kompetentną do udzielania sobie rad:)) W każdym gdzieś głęboko siedzi wystarczająco dużo życiowej mądrości (tak mi się wydaje) dzięki której  potrafiłby dokonywać właściwych wyborów..Ale ile razy postępujemy wbrew sobie?Spychamy swoje przekonania gdzieś glęboko, żeby nie wylazły przez przypadek w nieodpowiedniej chwili...Wierzymy tym, którzy wydają nam się  mądrzejsi , silniejsi, bardziej wygadani, przebojowi...ale ,, nie chodzą w naszych butach"...nie znają naszych odczuć...a gdzieś głęboko nasze  wewnętrzne ,,ja" nieśmiało próbuje zwrócić na siebie uwagę...;)

wtorek, 28 listopada 2017

Modlitwa


 Boże
który wszystko możesz ...
pamiętasz..
 że rzadko Cię o coś proszę...
lecz jeśli miałbyś ochotę..
to podaruj mi  skrzydła...

Nie anielskie
w biel niewinności ubrane
ani nie cudne 
pięknego motyla
delikatne membrany

Ty Panie
daj mi dzisiaj skrzydła
które nie boją się
 żaru pragnień
brudu ludzkich upadków
które uniosą ciężar głupoty
i grzechów balast

Daj mi Panie skrzydła,
 które będą mnie  niosły
wśród meandrów losu
nie spłoną  przerażone poznaniem
nie ustaną w dążeniu do zrozumienia
nie ulegną zniechęceniu..

Daj mi skrzydła Panie
ktore udźwigną mnie
taką jaka jestem
skrojone na moją miarę

daj mi skrzydła
bo nogi za wolno mnie niosą...:)




poniedziałek, 27 listopada 2017


,,każdy dostaje to w co wierzył;...


Miałam już nie pisać , ale nie potrafię się powstrzymać:)) w rozmowie Morta ze Śmiercią pada zdanie ,,Powinieneś się już zorientować, że każdy dostaje to w co wierzył, że go czeka...."
Kto wierzył w reinkarnację, rodzi się kolejny raz...kto wierzył ,że trafi do Raju...to tam trafia..ale jednocześnie  ten kto postępował dobrze, ale uważał że jednak nie zasługuje na Raj...skazuje się tym samym na wieczne cierpienie...
Ciekawa teoria...:) Pomijająca zupełnie sprawiedliwość....która dopuszcza  to, że źli, lecz pozbawieni sumienia będą się cieszyć wieczną szczęśliwością, a dobrzy ...którzy mają sumienie nadwrażliwe mogą skończyć w piekle...
 Wiem, że  to jest zaprzeczenie  temu w co większość wierzy, czyli podstawowej zasadzie nagrody i kary...ale w życiu(doczesnym) jednak ta teoria często się sprawdza...
 To co myślimy o sobie, wiara w nasze możliwości ,przekonanie o tym, że postępujemy właściwie...znacząco wpływa na to co jesteśmy w stanie zrobić ale też na nasze poczucie szczęścia...
 No i niezaprzeczalnie nie dostrzeganie swoich mocnych stron, swojej wartości jest szkodliwe...sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi, zgorzkniali....a często także  rodzi w nas brak akceptacji dla innych...krytykanctwo...
 Pokorni ,to nie ci , którzy siebie krytykują czy poniżają, ale to ci którzy stoją w prawdzie...dostrzegają ją i akceptują :)

niedziela, 26 listopada 2017


zamiast grzęznąć w niepewności...


,, (...)zamiast grzęznąć w niepewności,lepiej mknąć po jej powierzchni..."pisze Terry Pratchett w książce pt.Mort...i coś w tym niewątpliwie jest...jeżeli nie mamy szans na rozwianie niepewności...zupełnie nie ma sensu nad nią się zastanawiać..
 Jeżeli ..np. ktoś, kto był obecny w twoim życiu, nagle  przestaje się do Ciebie odzywać..znika bez słowa  i możliwości kontaktu...to możesz zastanawiać się do samej śmierci,zarywając wszystkie dane Ci noce ,dlaczego to zrobił...a i tak nie uzyskasz odpowiedzi...dopóki sam Ci jasno nie powie .
Domysły mogą zniszczyć życie , odebrać radość,sprawić że nie zauważysz wielu innych ważnych rzeczy...
 Dlatego wypadałoby zaakceptować rzeczywistość, nie zagłębiając się w rozważania typu: dlaczego mnie to spotkało.... nie myśleć o tym czego nie mamy szans wyjaśnić...tylko jak to zrobić:))

piątek, 24 listopada 2017

spotkałam dzisiaj...

Spotkałam dzisiaj życie
przez miasto biegło w tłumie
w dziwacznym owczym pędzie
zmieniając nieustannie
i tempo i kierunek

Za ramię je złapałam
i biegnąc wołam ...stój
zatrzymaj się
lub chociaż zwolnij 
bo brakuje mi czasu aby czuć..

Spojrzało nieprzytomnie
wciąż wydłużając krok
i chyba tylko mi się wydawało
że słyszę cichy chichot...
a może to był szloch

Dlaczego wciąż mną miotasz
...w gniewie rzucam pytanie ...
przecież widzisz .że ledwo już idę
a ty przyspieszasz nieustannie ...

I wtedy zobaczyłam
maleńki cudny kwiat
jak zaczarowana się pochyliłam
i nagle w miejscu zatrzymał się świat

Podniosłam wzrok zdumiona
a życie  od śmiechu drży
i pyta czy w końcu to rozumiem
że to  ja nakręcam je
 a nie ono mnie ;)




ech...

Mieliście kiedyś tak, że koś staje się bliski...wydaje się ,że czuje się dobrze z tobą... jest kimś ważnym  przynajmniej dla ciebie..komu możesz powiedzieć wszystko...aż pewnego dnia, mówi ci  że ma  dość...nie chce więcej ciebie w swoim życiu...odgradza się murem...
Przechodziliście przez ten ból zaskoczenia, niepewności, niewiedzy....milionów pytań o powód, rzuconych w pustkę....ech.
 Należało by napisać...nie przywiązuj się do człowieka dla którego znaczysz mniej niż on dla Ciebie...tylko jak to sprawdzić...

czwartek, 23 listopada 2017


są sprawy o których opowiadać nie warto...

Skończyłam Grzędowicza, ale  zostały mi w pamięci dwa cytaty...pierwszy to właśnie ten,,..są sprawy ,które są oczywiste i dlatego  nie warto o nich opowiadać, ale po stokroć warto je przeżyć.."
 Niby nic wielkiego...wydaje się normalne, że  są tematy dotyczące sfery intymnej...uczuciowej o których się nie mówi....(przynajmniej nie każdy i nie każdemu)..ale tutaj nie chodzi o takie chwile...autor ma na myśli wspólny posiłek, dzielenie radości spotkania, wzruszenie....sprawy oczywiste...takie jak spacer z kimś bliskim sercu, zakupy z przyjaciółką:)...zabawa z dzieckiem...czy nawet  jazda motocyklem...samochodem...rowerem...wiatr we włosach, promienie słońca na twarzy....pocałunek, wspólne przeglądanie starego albumu....czy zdobywanie szczytu...itd...
Miliony oczywistych rzeczy, które sprawiają ,że nasze życie jest lepsze, niepowtarzalne...chwile które aż kapią od dobrych uczuć...wypełniają nas radością...dają ukojenie
Jeżeli powiem,że byłam na spacerze z dziećmi...to nikt poza mną nie zobaczy  i nie zrozumie...pelnego radości śmiechu, zapachu powietrza , pytań bez końca...wpatrzonych we mnie z uwagą oczu dziecka....któremu właśnie daję klucze do poznawania świata...Jak opisać mam to uczucie kiedy maleńka dłoń w mojej się chowa...z ufnością pozwalając się prowadzić...jak przekazać emocje ,które szarpią duszę ,gdy zamykam  w uścisku drobną istotę....
Przykłady można mnożyć w nieskończoność...Szczęście jest  ukryte w oczywistościach codzienności...nie warto o nim mówić...bo nikt go nie zrozumie w pełni......ale warto je przeżyć...mocno intensywnie i świadomie...:)
 

sobota, 18 listopada 2017


,,Kiedy przejmujemy metody wroga..."


,,Kiedy przejmujemy metody wroga, przestajemy się od niego różnić"...napisał Grzędowicz  w swojej książce...Może to zbyt mocne określenie...wróg...ale w dzisiejszej rzeczywistości wcale nie razi tak bardzo....;)
Ale to dotyczy każdej sytuacji i każdego działania , którego nie akceptujemy wobec siebie , a w chwili złości, czy w ramach przemyślanej zemsty kierujemy w stronę drugiego człowieka...Tłumacząc sobie,że mam prawo ,bo on tak postąpił ze mną...zdradził, oszukał, poniżył, zlekceważył, zadał ból...Czasami tak jest,że próbujemy się odegrać...,,niech poczuje to samo co ja"... myślę sobie w takich chwilach...a sumieniu mówię,ze święta nie jestem przecież i nie stać mnie, aby dobrem za zło  odpłacać....
Pełno tego mamy w dzisiejszym świecie....obelga za obelgę, kłamstwo za kłamstwo, ośmieszenie za ośmieszenie...itd..
 A przecież, zawsze po czymś takim czuje się wstyd...niesmak wobec siebie...przez  takie działania stajemy się jak nasi  przeciwnicy....pozwalamy ,aby sprowadzili nas do swojego  poziomu ,zgadzamy się na  ,,broń" którą oni wybrali...czy wystarczy dla mnie...dla Ciebie ..doświadczenia, żeby ich pokonać tą bronią?... i czy taka walka da dla mnie ...dla Ciebie...satysfakcję?czy ma szansę powodzenia?... i co ma udowodnić..?to jest błędne koło...obłędne...
Czy naprawdę chcemy wlaśnie tacy być? A może warto zrobić coś zupełnie przeciwnego..

piątek, 17 listopada 2017

każdy widzi swoje własne potwory....


Pamiętacie  kiedy w dzieciństwie  ciemność była pełna potworów? Ja pamiętam, że pomimo ,że ich nie widziałam....to doskonale wiedziałam kto  kryje się w ciemności....Pobudzona wyobraźnia tworzyła  wyraźny obraz w mojej świadomości...nadawała kształt lękowi...
Bywały w życiu chwile,kiedy miałam wrażenie , że chyba jestem jasnowidząca:) bo wiem co mnie w życiu złego spotka....tak się dzieje, że wystarczy,że czegoś sie boję...pomyślę,że to  mnie przeraża, przerasta, dobija, łamie...to za jakiś czas ,to mam na swojej drodze...
Często wtedy zrzucałm winę na wredny, przekorny los....ale,myślę że sama jestem niestety w dużej mierze za to odpowiedzialna....wymyślam swoje ,,potwory" i wrzucam w ciemność ,dokarmiam ...(nic dziwnego, że potem z niej wyłażą)....Wiem ,że tam są...kiedy idę, to rozglądam się  i wyłapuję wszelkie sygnały, które świadczą o tym,że właśnie dopada mnie mój największy koszmar...tylko na niego jestem ukierunkowana...po drodze mogę pokonać setki innych,,potworów" zupełnie bez zastanowienia...skupiona na oczekiwaniu na ten konkretny otulony i karmiony  moim własnym strachem ....:))
  Każdego z nas dopadają mniej więcej podobne problemy, jednych przytłacza taki drugich inny....każdy boi się czegoś ...i wbrew logice podświadomie dąży do tego...nijako oczekuje,że jego droga i tak ,tam go zaprowadzi...A gdyby tak zapalić światło...zobaczyć tylko rzeczywistość, może trudną i bolesną....ale tylko ją....odczarować potwory....zmierzyć się z problemem, rzeczywistym problemem, nagim...odartym z naszego lęku ...o ile łatwiej by się żyło...ale czy tak się da?....

piątek, 10 listopada 2017

,,byle głupiec potrafi cieszyć się ze zwycięstwa..."


Ostatnio  zaczytuję się w książkach Grzędowicza i stąd akurat ten właśnie cytat..
,,byle głupiec potrafi się cieszyć ze zwycięstwa . Mąż musi nauczyć się znosić porażki..."
 Nic tak dobrze nie pokazuje stopnia naszej dojrzałości , jak nasze zachowanie w obliczu niepowodzenia, nie mówiąc już o prawdziwej klęsce.
I nie chodzi mi nawet o to, czy dopuszczamy możliwość niepowodzenia, czy nie...
Chodzi mi o ten stan po....kiedy czujemy się trochę upokorzeni, zawstydzeni, zniechęceni,zaczynamy wątpić we własne siły, albo ...co wcale nie takie rzadkie...próbujemy przenieść odpowiedzialność na kogoś innego.Czasami wpadamy we wściekłość, albo w czarny dół rozpaczy...szukamy współczucia czy usprawiedliwienia...
 A przecież, porażka to coś normalnego...codziennego i   ..powszedniego.. .towarzyszy nam od samego poczatku...wierna jak najlepszy przyjaciel  niestety...:)
Nie da się zawsze zwyciężać..i dobrze, bo zwycięstwa nas niczego nie uczą..porażka natomiast ,powinna nas motywować do działania, wskazywać słabe punkty,zmuszać do szukania innych rozwiązań,a także uczyć pokory, tolerancji dla błędów innych .Ale żeby mogła stać się czymś pozytywnym, to  po pierwsze należy  się do niej przed sobą przyznać ,a po drugie nie rozpamietywać w nieskończoność...
Nie rozdrapujmy ran, które mogą się zabliźnić... bo  wda się zakażenie..:)

czwartek, 9 listopada 2017

miłość

Jak wiatr po świecie
to gna to znowu błądzi
bywa 
że delikatnie płynie
jak  zefirek kojący...
niekiedy
jak piękny motyl
leciutko tylko serce trąci
i na inny kwiatek leci
zbudziwszy uczucie 
jakby niechcący...

Bywa też taka
co sztorm w życiu sprawia
lub ogień pożogi wznieca
 ogromny
pędzi do przodu z siłą tornada
zniszczeń dokonując tysiące
by w końcu 
w rozpaczy i bólu
stracić swoje moce

Ale czasami
jest  jak najpiękniejszy kwiat
co z szarego nasiona
ku słońcu  niezachwianie rośnie
zakwita 
pięknieje w zachwycie
i owoc wydaje 
szczęśliwy
to miłość rodzi życie

poniedziałek, 6 listopada 2017

Przyjaźń

Kiedy przychodzi taki czas
gdy noc
zdaje się trwać bez końca
kiedy czuję
że wpadam w ciemną toń
ratuje mnie tylko ona

Zamyka się na mej dłoni
nie daje sięgnąć dna
podporą jest
i bronią 
Twoja przyjaźń

Wierzy we mnie 
wiarą niezłomną
nie namawia do łatwych dróg
a gdy mówię 
że strasznie się boję
twierdzi, że
 potrafię
  pokonać każdy strach

Pomimo mroku
budzi  nadzieję
na słoneczny
 jutrzejszy  dzień
i wśród  samych czarnych snów
potrafi wyczarować mój uśmiech

Mam nadzieję
że patrząc mi w oczy
 widzisz 
dokładnie to samo co ja
szczerą przyjaźń
co przetrwa
wieczność
nie jeden  rok ...
czy dwa








niedziela, 5 listopada 2017


Nie jestem drzewem

 Ostatnio czytałam książkę, w której min.   człowiek zostaje zmieniony w drzewo...i autor w pewnym momencie  przedstawia świat z perspektywy właśnie drzewa...I może jest to  bardzo jednostronne, ponieważ skupia się na ograniczeniach, które ciążą komuś kto  utracił wolność, swobodę ...i ma w sobie zbyt wiele bólu i goryczy, gniewu...żeby dostrzec  cokolwiek pięknego w swojej nowej sytuacji...ale daje do myślenia...bo  sama  nie jeden raz  zachowywałam się jak to drzewo....a przecież nim nie jestem.
 Drzewo tkwi w jednym miejscu,jego korzenie  trzymają mocno....pozwalają czerpać pożywienie, ale i trzymają w miejscu...
Drzewo nie kształtuje swojej rzeczywistości...przyjmuje  to co los daje.... może się gniewać , czuć ból  czy radość...kiedy  np.ptaki śpiewają, ale i upokorzenie kiedy rożne istoty załatwiają swoje potrzeby  fizjologiczne...może czuć, ale nie potrafi zaprotestować...
Będąc drzewem , patrzyłabym zawsze tylko w jednym kierunku, widziałabym jedną drogę...a mój świat i wrzechświat  zawęziłby się do granicy  wzroku...
Jedynym działaniem drzewa jest bycie....i chociaż w żaden sposób nie można  podważać  przydatności...sensu istnienia...bo  przecież jest miejscem  lęgowym dla ptaków, daje schronienie, ulgę  w gorące dni...jest domem dla  wielu stworzeń,  cieszy  swoim wyglądem , inspiruje, w końcu kiedy uschnie może  stać się ogniem...to widać wyraźnie jedno....z drzewa inni czerpią, ale nie dają zbyt wiele w zamian...a samo nie może zmienić swojego losu...Ale człowiek nie jest drzewem i może wiele, ale niekiedy zachowuje się jakby nie miał wyboru...,,obudź się Śpiący W Drzewie"...zechciej  coś zrobić, nie patrz biernie jak świat który kochasz zmienia się na gorsze...

piątek, 3 listopada 2017


,,...lecz ludzi dobrej woli jest więcej....;


Wielokrotnie już pochylałam się nad tematem przyjaźni w świecie wirtualnym ...rzekomych różnic pomiędzy relacjami tutaj i w świecie realnym...A dzisiaj sobie myślę, że to wszystko są bzdury...nie jest ważne na ile możesz  zweryfikować człowieka...Twoja pewność czy niepewność co do  jego szczerości...nie zmieni go...w żaden sposób , nie zmieni jego charakteru...
Ale podejrzliwość ,zmieni ciebie...odbierze  radość,  światło...
 Ja wiem,że  dzisiejszy świat wydaje się pozbawiony  szlachetności...że  wydaje się,że ludzie tracą swoje najlepsze cechy....że otacza nas  bagno , gdzie jeden drugiego gotów jest  utopić , żeby tylko wypłynąć na chwilkę i w słońcu zaistnieć...ale jak śpiewał Niemen....,, ludzi dobrej woli jest więcej"..
zdecydowanie :)) cudownie bezinteresownych, ciepłych...tylko trzeba się na nich otworzyć...i ze swojej strony  odpłacić taką samą monetą...
Ktoś powie...,że to naiwność, że ktoś to zaraz wykorzysta...może...no, raczej  na pewno:) ale  to tylko ...,,działanie uboczne"...i dotyczy  przypadków   raczej rzadkich.Warto czasami narazić się na ten ból...
Najgorsze co by mogło  mnie spotkać i nie tylko mnie, to  stracona szansa na prawdziwą głęboką  przyjaźń...z obawy przed zranieniem.
Życie zmusza nas do podejmowania ryzyka, dokonywania nieustannych wyborów...nie zawsze warto szukać pułapek przy każdym kroku, czasami zdecydowanie lepiej zdać się na odruch serca...

deszczowo :)

Deszcz
jak miękki koc
otula szeleszczącym dźwiękiem
zamyka w kokonie 
 samotność
gdzie myśli
 krążą natrętnie
 niespokojnie 
dookoła mnie
czy już we mnie?

raz smutną 
 raz radosną  nutą brzmią
szaloną  zaskoczą czasami
wirują
tańczą bezładnie 
A deszcz przygrywa 
do taktu kroplami
muzyką po szybach spływa

pyta?
czy  słucha ..
ciekawy
jak powoli z bezładnej 
myśli  plątaniny
 wyłania się 
kolejny
pomysł ciekawy:))

środa, 1 listopada 2017

obawa



Łza cicho
na kamień spadła
wspomnienie budząc
kochane...
i ból przywołując
 rozstania

Tak długo już 
nie ma Ciebie
Twoich oczu i ust
uśmiechów pełnych
nie ma już
Twoich kroków
w pośpiechu
zuchwale
 rozdeptujących ciszę
nie ma głosu
który wypełniał
 codziennie moje życie..
 Kolejna jesień mija 
bez ciebie
i chyba tylko ja
jeszcze echo 
Twojego życia słyszę

Niosę Cię  w sercu
z trwożną czułością
i codziennie  z obawą się zmagam
że kiedy  rysów Twoich zapomnę
 to nie odnajdę Cię
przy końcu świata