piątek, 31 marca 2017

i nastał wieczór któregoś tam dnia...

Tak mi się skojarzyło, ...tworzę swój nowy świat...tylko nie wszystko co się w nim pojawia jest dobre...muszę zmieniać usuwać...przycinać...ale powoli zapełniam wszystkie luki...może jeszcze brakuje kilku rzeczy...ale  nie ma pośpiechu :)  tworzę świat przyjazny dla mnie , ale  też dla  bliskich mojemu sercu...staram się zapewnić  im i sobie ....komfortowe warunki, do wzrastania:) Idę spać , zanim zabrnę zbyt daleko z analogiami:)

środa, 29 marca 2017

zawieszam pisanie

Jeszcze  nie wiem na jak długo....na tyle ile wytrzymam...zawieszam pisanie...no chyba ,że poczuję, iż muszę ...bo inaczej się...uduszę:))  Mam nadzieję,że wytrzymam dłużej niż dzień..:)

wtorek, 28 marca 2017

dzień 23....wątpliwości cd

Nie wiem czy to  po prostu taki kolejny etap...czy jest to tylko moja ,,właściwość". że z każdym dniem wątpliwości rosną...całość sprowadza się do zbagatelizowania problemu..przekonania siebie ,że to żaden problem...wcale nie jestem uzależniona...nawet już mi się  nie podoba wirtualny świat...;)
Uciążliwe jest  pilnowanie samej siebie...nieustanne przekonywanie siebie ....do dwóch różnych  tez...Być jednocześnie  prokuratorem i obrońcą...rozdwojenie jaźni jak nic... :)

I nadszedł wieczór...

Nie mam zbyt wiele czasu...ale powinnam zanotować, że odwiedziłam dzisiaj społeczność...Z ciekawości....i ..to jest to uczucie..kiedy po wielu latach wracasz w miejsca niegdyś ukochane...i zamiast ciepła znajdujesz obcy chłód....wszystko wydaje się inne...już nie budzi  tak żywych emocji....i żałujesz, że nie zostałeś przy wspomnieniach...Z boku patrząc...po odrzuceniu emocji...wszystko wygląda inaczej...może dostrzega się więcej szczegółów ...jak po zdjęciu okularów przeciwsłonecznych...

może kiedyś


dlaczego chcę aby bolało?

Znowu będzie chaotycznie...tak się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że walka z każdym uzależnieniem jest tak bardzo trudna , bo sprowadza się do sprawiania sobie bólu....do rezygnacji z przyjemności...to pogwałcenie naturalnych dla ludzi i innych organizmów żyjących zasad...Dążenia do szczęścia.... wiem...ktoś powie, że człowiek uzależniony nie jest szczęśliwy....ale dlaczego nie jest...bo zakłóca to jego funkcjonowanie w społeczeństwie ,wywołuje poczucie winy...itd...
Ale sam ze sobą...dla siebie....jest mu dobrze...odczuwa momentami  coś na kształt euforii....A co czuje na odwyku...? ból, wstyd, pragnienie ,niepokój, poczucie osamotnienia...i cały czas ma w sobie wspomnienie  poczucia szczęścia, które dawał mu nałóg...ile trzeba mieć siły, żeby  codziennie budzić się rano i stawać do walki , nie  czując ani chęci. ani potrzeby....jak wielką trzeba mieć motywację....żeby  codziennie zadawać sobie ból.......Szacunek dla tych ,którzy  uwolnili się z nałogu...jakiegokolwiek.

dzień 22...czyli życie jest...

Życie jest....trudne w swej pozornej łatwości...większość ludzi  w tym ja ...nie musi myśleć o tym żeby zaczerpnąć  kolejny oddech   czy zmusić serce do kolejnego uderzenia....więc by się wydawało, że jeżeli nie musisz skupiać się na podtrzymaniu tego życia...sprawie najistotniejszej...to powinieneś mieć z górki...
Niestety nic bardziej mylnego..pewnie,że mamy problemy istotne...zdrowie , utrzymanie rodziny....itp. ale poza tym ...mnożymy dylematy, szukamy problemów....ktoś kiedyś powiedział,,...mam tylko tyle problemów, ile sam w swojej głowie znajdę.." czy coś takiego...ale , to wielka prawda....ile czasu tracimy na ,,grzebanie" w sobie ...i czy to jest konieczne.... i znowu dylemat...ech...

poniedziałek, 27 marca 2017

Zaczynam myśleć...

Zaczynam myśleć , zastanawiać się, a to nigdy nie wróży niczego dobrego:)..Powiedzmy ,że zabawię się w adwokata diabła...Zgadzam się ,że wszystko jest dla ludzi...społeczności też...chodzi tylko o to,żeby nie przysłoniły realnego życia....więc gdybym tak wyznaczyła granice  i przestrzegała ich...
to przecież  nie było by nic złego...Godzina dziennie np.  ...i tak marnuję  ten czas powstrzymując się.. przekonując siebie o słuszności swojego postępowania...Czyli na bezcelowe rozmowy ze sobą...a tak ..zaspokoiłabym  potrzebę...


samotność jest...


Nie będę używać wulgaryzmów...ale samotność jest do.... d... I nie mowię tu o okresach  świadomej i dobrowolnej izolacji  , bo przecież każdy czasami potrzebuje  chwili tylko dla siebie..ale o długotrwałym odcięciu się od  innych ludzi...
Może dla światłych i świadomych umysłów samotność  jest czymś pożądanym...stanem , w którym mierząc się z samym sobą są w stanie dojść do doskonałości...a przynajmiej podążać w tym kierunku..dla mnie jako przeciętnej zjadaczki chleba....samotna droga to, czas stracony....niepotrzebny, bezsensowny trud....Jestem dla siebie za mało zajmującym towarzystwem...a może mam za mało wiary ...
Gdybym potrafiła  poświęcić ten czas dla pogłębiania wiedzy, medytacji...czy innym formom doskonalenia siebie...może umiałabym docenić bycie z samą  sobą, ale nie potrafię....nie cieszy mnie  nic, czego nie mogę przeżywać z drugim człowiekiem...Może to rodzaj ekshibicjonizmu :) a może  tylko norma.Przecież człowiek to istota stadna...podobno i potrzebuje dzielić się swoim życiem,radością, miłością czy smutkiem i troską...Ja tak mam, ktoś inny pewnie może żyć  inaczej,ale ja muszę mieć drugiego człowieka...,,do kochania, do radowania, do życia przeżywania.."

wyobcowanie


gwiazdy


niedziela, 26 marca 2017

dzień 21

To już trzy tygodnie...czasami wydaje mi się, że to potwornie długo....a przecież to  tak niewiele...ale kawałek drogi w tym czasie przeszłam...zmieniło się trochę w mojej rzeczywistości....prawie wszystko wróciło na swoje miejsce...Priorytety we właściwym szyku ...i mam nadzieję, że już nigdy  ,to się nie zmieni....właściwe proporcje....wszystko co je zaburza, sprawia, że przestajemy  cieszyć się  życiem...Bo w takiej sytuacji zawsze coś zaniedbujemy i poczucie winy nas dręczy....chociaż najpierw próbujemy je ignorować, potem  usprawiedliwiamy się...że przecież  jesteśmy wolnymi ,dorosłymi ludźmi..mamy prawo, do tego i tamtego...ale jeżeli nie czujemy szczęścia i jeżeli nie uszczęśliwiamy innych...to znaczy,że coś jest nie tak....
Nie żałuję ...staram się jednak nie żałować minionego czasu....dowiedziałam się o sobie wielu rzeczy...i dobrych i złych... wiedza kosztuje...czasami ta cena była  wygórowana....

wieczór dnia 20

Nadal mam wątpliwości...i to nie tylko dotyczące pisania bloga...ale nawet  sensu opuszczania  społeczności....I tak teraz zastanawiam się czy, jest to po prostu kolejny etap...czyli próba bagatelizowania problemu...czy raczej sensowny  efekt  przemyśleń...
Jeżeli pierwsza teoria jest właściwa, to  rozumiem już sens grup wsparcia...bo to  powinien być ten moment, kiedy ,,współtowarzysze" powinni być blisko, aby przypomnieć  dlaczego robię to co robię...ale ponieważ nie mam   takiej grupy....więc nie mam problemu..😊
Natomiast jeżeli to raczej sensowny efekt przemyśleń...to mam problem, bo nie tylko nie znam wystarczająco siebie...to jeszcze nie umiem siebie czytać...Sama już nie wiem która opcja bardziej by mnie zmartwiła...

dzisiaj


piątek, 24 marca 2017

Ukojenie


Wieczor dnia 18


Rozowy


Wśród drzew


Stoję wśród drzew
w ciche szelesty zasłuchana
słyszę ciszę
miękko wśród  liści rozlaną
pomiędzy drżeniem wiatru 
ptaków śpiewem
milczenie...
Dłonią dotykam czule
twardej , chropowatej skóry
pod którą  czuję
jak soki pospiesznie pulsują
śmiejąc się radośnie
rozbudzone  przeczuciem wiosny..

W szepcie niewyraźnym
dźwięki zlane 
wybuchają co chwilę
wspomnieniem
wiatru kojącego oddechu
ust słońca pieszczoty...
deszczu życie niosącego ...

Słyszę coraz wyraźniej
 krwi pulsowanie...
czuję jak tętni życiem
serce drzewa...
pod dłonią  w tej chwili schowane..







zastanawiam się...

Zastanawiam się nad sensem pisania bloga...czy teraz,  kiedy już nie szarpią mną jakiś wielkie...czy skrajne emocje jeszcze tego potrzebuję...muszę się zastanowić...
Może należało by przestać ...albo zmienić temat:))
Czuję się  dziwnie z myślą, że mogłabym  już nie pisać...To takie dziwne uczucie...jak rozstanie z  kimś bliskim:) a przecież to tylko literkami namalowany obraz małego wycinka mojego życia...oderwany od całości ,więc niepełny...a jednak bliski mi ...Zaraz ktoś mnie posadzi o sentymentalizm:))
No nic...muszę się zastanowić....

zapatrzenie


Zapatrzyłam się dzisiaj w Ciebie
W Twoje oczy tak bardzo kochane,
które potrafią jednym spojrzeniem,
otworzyć lub zamknąć drzwi mojego raju.

Zapatrzyłam się dzisiaj  w Twoje usta
raz spokojne, raz rozedrgane,
które budzą mnie co rano
pełnym czułych pocałunków uśmiechem.

Zapatrzyłam się dzisiaj w Twoje dłonie
szorstkie i niestrudzone, jednak delikatności pełne
które niosą   rozkosz i wiarę w bezpieczne jutro,
 nadzieję na wspólne jego przeżywanie.

Zapatrzyłam się dzisiaj w Ciebie ...Kochany....:)




dzień 18

Czas strasznie szybko płynie, a moje nastroje  potwierdzają powszechne przekonanie o zmienności kobiet...:) jestem jednak spokojnie pogodna..i nie czuję presji zajrzenia do społeczności...przestaję myśleć o tym miejscu...Dziwne jest to, że teraz mi się wydaje tak bardzo oderwane od rzeczywistości , jak senne marzenie....teraz   raczej po prostu sen....A przecież wcześniej było realne ...tak bardzo, że przysłaniało mi rzeczywistość ...Wydaje mi się, że przeszłam detox :) zaczynam realnie patrzeć na  wszystko, a priorytety wracają  na swoje miejsce...Ciągle jednak nie mogę się nadziwić ...jak bardzo  człowiek ..(.jak bardzo ja )jest podatny na  rożne wpływy....Dobrze jest poznać własne słabości...na przyszłość jak znalazł:))

czwartek, 23 marca 2017

kpiąco troszkę


wieczór dnia 17

To był dobry dzień chociaż....czasami zaskakujący,a w niektórych momentach raczej refleksyjny.
Coś sobie dzisiaj przypomniałam...to poczucie szczęścia...nie mówię, że szczęście...ale jego poczucie:)...które  mnie rozpierało na początku przygody z wirtualną rzeczywistością..euforia odkrywcy nowych lądów ...roziskrzone spojrzenie...może trochę nieprzytomne, kiedy  od monitora, czy wyświetlacza się oderwało...pewny krok..bardziej  swobodne zachowanie, głośniejszy śmiech...uśmiech , który nie  chciał opuścić ust...tak było na początku...
Dzisiaj , zajrzałam do swoich  tekstów pisanych przez ostatnie miesiące...i nie znalazłam tam ,tej kobiety...co ją zmieniło..w którym momencie?
Kiedy radość zmieniła się w udrękę...nie mogę sobie przypomnieć...ale teraz , już nie czuję bólu..czarnej rozpaczy...wiem o sobie  więcej...i przez chwilę nie podobało mi się to czego się o sobie dowiedziałam...ale to jestem ja...jeżeli sama siebie nie będę lubiła...to  dlaczego by inni mieli mnie lubić...o kochaniu już nawet nie mówię:))

Niepewność



kolor




Odbicie

Siedzę w bezruchu na parapecie
w ciemność za oknem zasłuchana
znowu osamotniona
wędrówką wyczerpana
Przez ulotną chwilę
patrzę na siebie
zimnymi 
obcymi oczami
Ja
a jednak niepełna...
puste spojrzenie
bez iskry w oku...
usta nawykłe do śmiechu
zastygly w dziwnym grymasie
patrzę na siebie
oto moje lustrzane odbicie
w szybie zatrzymane
ze światla duszy odarte

poszukiwacze wrażeń ględzenia cd:)

W każdej społeczności ...tak jak w życiu realnym znajdują się  ludzie, którzy  próbują  zaspokoić swoje  ...instynkty...fantazje......czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy  , że ktoś nas w ten sposób wykorzystuje....każdy jest inny i poza podstawowymi  , wspólnymi dla wszystkich ludzi potrzebami, każdy ma jakieś  inne ..bardziej lub mniej akceptowalne..nie tylko erotyczne.
Niektórzy  karmią się życiem innych,  albo mają  potrzebę  dominacji....ktoś potrzebuje Tła dla siebie, inny chce  tłem być....ludzie są różnorodni..
Wydaje mi się, że wszystko by było w porządku, gdyby  ludzie zaspokajali te swoje ciemniejsze instynkty w społecznościach...tematycznych, że je tak określę:) Bardziej lub mniej intymne zdjęcia....czy  dość jednoznaczne teksty... propozycje erotyczne, nikogo by wtedy nie raziły...ale być może, niektórych to właśnie  kręci....jak sex w zakazanym miejscu...
Bez względu na przyczynę, fakt jest faktem...tacy ludzie też są obecni...i zauważalni..Przy okazji należy pamiętać, że  jest też całkiem spora grupa ludzi z problemami psychicznymi.. .niezrównoważonych mniej lub bardziej....i często  nie jest to widoczne, ...świadomość i ostrożność....czasami o tym zapominałam...o ostrożności...świadomość to efekt doświadczeń i nie wiem czy można do niej dojść mniej wyboistą drogą  :))

chyba wszystko






jeszcze kilka...:)






I jeszcze troszke wspomnień



środa, 22 marca 2017

dzień 17

Coś się we mnie zmieniło...Nie wiem czy na lepsze;) hmmm jest mi trudno nawet jednoznacznie to nazwać ...może zyskałam pewną twardość...może dystans....a może to tylko cynizm...
Sama sobie przypatruję się z ironią, jakby dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo momentami byłam naiwna...;)
Kiedy tak patrzę z boku na społeczności wirtualne...to nie mogę nie zadać sobie pytania...dlaczego ...dlaczego weszłam...dlaczego się zadomowiłam...dlaczego tak bardzo przerażał mnie realny świat...
Człowiek potrzebuje człowieka...żeby rozmawiać,żeby dzielić emocje,żeby czuć się potrzebnym....I część ludzi dlatego wchodzi w wirtualną rzeczywistość...z samotności...Ale jeżeli masz to wszystko w realnym życiu...to szukasz odskoczni, czegoś nowego ,innego...to proste i wygodne i nie wymaga wysiłku...a możliwość zablokowania niewygodnych użytkowników...sprawia,że nie narażasz się na przykrości....w życiu realnym nie ma przycisku zablokuj...czasami szkoda?co jest fajne...to fakt,że przestajesz kogoś takiego widzieć...staje się autentycznie przezroczysty..Nie drażni Cię swoją obecnością...;) idealny świat...
Czytających przepraszam za brak spójności...Ale to tylko luźne poranne myśli...

Wieczór dnia 16

Powoli dorastam do myśli o zlikwidowaniu kontakt na G+...zupełnie i nieodwołalnie....Dzisiaj uświadomiłam sobie jak bardzo ulotne są wirtualne kontakty...Nie zwróciłam wcześniej uwagi,że kiedy ktoś likwiduje konto....znikają też wpisy,zaczerpnięte z jego kolekcji....Dzisiaj zajrzałam do swojej społeczności...i zostałam sporo pustych miejsc...przygnębiające wrażenie...ginie obraz i słowo...giniesz wraz z nim w odmętach sieci...zrobiło się trochę nostalgicznie...

I jeszcze trochę drogi..
















Jeszcze troche mysli z drogi