sobota, 30 września 2017

niepokój

Czy dzisiaj przyjdziesz?
czy w końcu Cię zobaczę?
a jak zobaczę 
to czy rozpoznam
czy poczuję sercem 
że to Ciebie pragnę
zmysłami pożądam...

Czy usłyszę
w Twym głosie 
tęsknotę jak moja ogromną
Czy pragnieniem 
Twój szept będzie drżał
czule pieścił
 otulał miękko?

Czy w Twoim spojrzeniu 
wyczytam uczucie
co będzie mojego odbiciem?
Czy zapłonie w Twych oczach ogień
w którym wszelkie
wątpliwości 
na zawsze zginą?

Pytanie kłębią się
niecierpliwe
a czas leniwie
 przesuwa wskazówki
niepokój wypełnia mnie 
gdy czekam
kiedy wynurzysz się z mroku


piątek, 29 września 2017

męska skłonność do zdrady...a odpowiedzialność kobiety ? :)


Dzisiaj  miałam  przy kawie towarzystwo....w pewnym momencie rozmowy ,moja koleżanka powiedziała, że gdyby się dowiedziała, że mąż ją zdradza, to chyba by się powiesiła....Ponieważ ma już za sobą takie doświadczenia i  uważa,że po raz drugi  nie zniosłaby tego bólu, rozpaczy, okrucieństwa...
 I tak mi wtedy przyszło do głowy,że to jednak skrajna głupota uzależniać swoje życie od dobrej woli drugiego człowieka...przecież ona nie jest w stanie sprawić , aby mąż jej nie zdradził...to jego uczucie i wola stanowią o jego wierności...Ktoś może powiedzieć,że jak się będzie starać, to nie zdradzi...ale to nie jest prawda...Oczywiście ,że można   zawsze powiedzieć, że mogła być bardziej czuła, czy bardziej,,dogadzać", ale to jest błędne koło ,zawsze znajdzie się coś co można zrobić lepiej...a zresztą wtedy może ta perfekcja zaczęłaby przeszkadzać:)...Jeżeli ktoś chce zdradzić zawsze znajdzie usprawiedliwienie..i druga strona nie ma na to wpływu..
Jeden z wykładowców  psychologii powiedział kiedyś , że trwałość małżeństwa w 95% zależy od kobiety, od tego ile jest w stanie wytrzymać,bo natury mężczyzny  się nie zmieni(?!)
Strasznie mnie to stwierdzenie ,,ucieszyło", bo oznacza,że: po pierwsze...mężczyzna  z natury jest istotą słabą i niezdolną zapanować nad swoimi popędami:) ,a po drugie,że kobieta zawsze jest winna...:)) bo jeżeli małżeństwo , związek się rozpadnie to znaczy,że nie dała rady...za słaba była..totalny brak kondycji..:)
Jeżeli założymy,że twierdzenie jest prawdziwe i  zdrada jest naturalną skłonnością, potrzebą mężczyzny, to mieć o to do niego pretensję to czyste szaleństwo...to tak jakby czepiać się,że oddycha...:)) 
Osobiście jednak nie zgadzam się z tym twierdzeniem:), pomija ono zresztą problem kobiecych skłonności do zdrady...ale o tym innym razem..
Dobranoc moi mili:))

zaszumiały wierzby..

Stare wierzby 
nad rzeką  zaszumiały
jak kiedyś 
bajkę jej opowiedziały
o dziwnym człowieku
który potrafił 
patrzeć tak by widzieć
i wzroku nie stracił
chociaż nie jeden raz
przez łzy słone ból zobaczył

Szumiały wiekowe drzewa 
o szczęśliwym człowieku
który uśmiechy słał ku niebu
nie krzyczał
nie groził
i Boga nie przeklinał 
chociaż ciężar nieznośny
do ziemi go wielokrotnie  przyginał

Szumią wierzby srebrzyste
zadziwione jak zwykle
baśń o śmiesznym  człowieku
który kochał
i zawsze wierzył w ludzi
lecz nadziei nie pokładał nigdy w człowieku


wtorek, 26 września 2017


...,,żyć bez znieczulenia..."

Czasami tak mam ,że chciałabym po prostu przestać pamiętać, czuć, żyć...przynajmniej na trochę...na kilka godzin...a może dzień...a gdyby tydzień trwać mógł ten stan...
Czasami doskonale rozumiem tych co  sięgają po alkohol , narkotyki czy inne środki , aby zapomnieć...Wiem,że to nie zmieni rzeczywistości na lepsze i pewnie wszyscy szukający zapomnienia też to doskonale wiedzą....Tak jak środki przeciwbólowe nie  leczą z choroby...ale pozwalają  odpocząć...
Hmmmm i tutaj jest właśnie ta różnica pomiędzy słabymi i silnymi ludźmi...jedni szukają znieczulenia inni nie...ale czy to ich zasługa? Każdy ma inny próg odczuwania bólu..
,,Umieć żyć bez znieczulenia..." czyli nie uciekać od rzeczywistości, nie chcieć  zapomnieć.. odczuwać życie z jego szczęściem i bólem...z równą intensywnością...ale po co? Życie uczy,że nie ma dróg na skróty...i za próby  złagodzenia rzeczywistości  trzeba zapłacić  wysoką cenę...
Uzależnienia , które zaczynają się niewinnie od  potrzeby rozluźnienia, odstresowania, zapomnienia...doprowadzają często  na skraj przepaści...gdzie nie widać już żadnych innych dróg..jak tylko w dół..
Zapomnienie...pułapka zapomnienia, gdy nieistotny staje się cel... , ludzie ,uczucia...zapominasz o wszystkim, pamiętając tylko tę jedną potrzebę...znieczulenia...nie  pamiętasz nawet przed czym uciekasz...tylko to przekonanie, pewność...że  będzie bolało...jeśli się zatrzymasz ,pozwolisz sobie na czucie...życie...

poniedziałek, 25 września 2017

Fascynacja czyli ....chorobliwa postać ciekawości...?

Fascynacja- silne zainteresowanie jakąś osobą, rzeczą lub czynnością połączone z chęcią poświęcania temu swojej uwagi i czasu- definicja wg Wielkiego Słownika Języka  Polskiego

hmmmm...dlaczego  dzisiaj ten temat? Wpływ lektury:) ...Bohater Oskara Wilda w pewnym momencie stwierdza : ,,Książka, którą mi przysłałeś, jest tak fascynująca, że nie zauważyłem, jak mi czas upłynął. — Tak, wyobrażałem sobie, że ci się będzie podobała — rzekł lord Henryk powstając. — Ja nie powiedziałem, Harry, że mi się podobała. Powiedziałem, że jest fascynująca. A to wielka różnica. — Ach, odkryłeś to? ".... jednak widząc różnicę, rozumiejąc zagrożenie Dorian  nie potrafi wyzwolić się spod jej  wpływu i zmienia się ...wchodzi na drogę, która  go zniszczy..
I to właśnie jest istota fascynacji...niemożność wyzwolenia się spod wpływu....może ogromna trudność raczej...Wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego jak pojęcie pozytywnej fascynacji...mimo wszystko jest to tak silne zainteresowanie, pragnienie, ciekawość, która zaczyna nad nami panować...staje się motorem naszego działania...naszym priorytetem
 No i wszystko pięknie jest dopóki   to uczucie siedzi sobie na kartach książek, w filmach  i nakręca akcję....ale kiedy pojawia się w naszym życiu...
Czasami tak jest ze znajomością...z człowiekiem, który  staje się dla  drugiego  obiektem nie tylko uwielbienia, ale budzi pragnienie posiadania,lub oddania się....czasami  może to być gra komputerowa, od której nie możesz się oderwać...czasami społeczność:))  która okrada z czasu dla bliskich....
Fascynacja ...niebezpieczne uczucie, które rodzi się z niewinnej ciekawości...i to jest właśnie niebezpieczne...Ciekawość , chęć poznawania to przecież podstawowa cecha dzięki której się rozwijamy, jako ludzie, jako ludzkość... Więc czym jest fascynacja...dla mnie zmutowana chorobliwa postać ciekawości..Strasznie dzisiaj nudzę:))
Ostatnie zdanie...Cokolwiek pochłania nas za bardzo jest szkodliwe...przesada w każdą stronę sprawia,że coś tracimy....w innym miejscu...Jak naukowiec który  wie wszystko w swoim temacie, ale nie potrafi  załatwić prostej sprawy w urzędzie....
Przypominam tylko,że moje refleksje nie są poparte, żadnymi naukowymi dowodami , teoriami...i mogą być zupełnie błędne:))

sobota, 23 września 2017

Baśka miała...

Hmmmm....miałam nie poruszać tego tematu, ale...pamiętacie piosenkę Wilków pt. ,,Baśka":)) myślę ,że tak...wpada w ucho i jest zabawna:) ale  ostatnio słuchając jej  zaczęłam się zastanawiać...to zapewne objaw  starzenia się  czegoś we mnie:)) że przy takim tekście i melodii włącza mi się myślenie zamiast głosu i nóg:))
Każdy ma w sobie coś innego co zwraca uwagę, co jest  pożądane, cenione   przez innych....nikt nie ma wszystkiego i na ogół ludzie  decydują bez czego w drugim człowieku  absolutnie nie mogą żyć...Ale co się dzieje, kiedy ktoś chce mieć wszystko?...Ma Baśkę, Kryśkę, Maryśkę ...itd:))
 i ostatnio przyglądając się z boku społeczności G+  zauważyłam , że niektórzy  układają sobie ,,kolekcje"niemal....może nie mogąc znaleźć  wszystkich  ,,wymaganych" cech u jednej osoby , dobierają kolejne...żeby nie było niejasności... mówię o związkach , relacjach damsko-męskich  na G+...
Kolekcjonerzy są zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn...i właściwie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że na ogół ,,eksponaty " są przeświadczone, że  stanowią  unikat....
Każdy ma pragnienie  bycia dla kogoś w życiu kimś ważnym i czasami  rzuca się w taką relację  z zamkniętymi oczami....czuje się przez chwilę wyjątkowy....,adorowany..szczęśliwy...i strasznie przeżywa  nagłe przebudzenie, świadomość że to była gra ...ułuda... nie jedną osobę  pozbawiła wiary we własną  wartość...
Ale to nie tylko o to chodzi...bo kiedy przychodzi moment, że eksponat  dostrzega  w końcu, że nie jest sam i kiedy swoje przecierpi, przeboleje itd...to wtedy bardzo często rodzi się w nim chęć  nie tyle rywalizacji o palmę pierwszeństwa, co  chęć odegrania się...nie zawsze na właścicielu kolekcji...bo przecież  gdzieś na dnie serca, uczucia się żarzą... ale na  pozostałych ,,eksponatach" ...(co ja się uczepiłam tego słowa...:) )
No i wtedy zaczyna się dopiero armagedon...jad rozlewa się szerokim strumieniem...robi się ...niemiło dla wszystkich...
Tutaj by pasowała jakaś mądra rada:)) ale ....tyle już było o ostrożności, szczerości i zaufaniu....dzisiaj powiem tylko...zanim wystrzelisz, upewnij się czy celujesz do właściwego celu..




piątek, 22 września 2017

..kiedy zbliżają się urodziny...znowu:))

Dzisiaj coś innego...:))
Rozmawiałam przed godzinką z przyjaciółką min o tym ,że zbliżają się urodziny i padło odwieczne  pytanie ..-myślisz,ze mąż będzie pamiętał?
Oczywiście odpowiedziałam stanowczo.... przecież mu o tym umiejętnie  przypominam :)
 ....Bo taka jest prawda, nie wiem może by pamiętał, a może by mu wyleciało z głowy...
Kiedyś tak się nad tym zastanowiłam, co by się stało gdyby zapomniał?
 Wyobraziłam sobie taką sytuację...budzę się rano i jestem jednym oczekiwaniem....czekam na  2-3 krótkie słowa, które jednak nie padają...przy śniadaniu  atmosfera gęstnieje...we mnie rośnie żal i poczucie krzywdy...(ja przecież o jego urodzinach pamiętałam ) niestety biedak w pośpiechu  nie wyłapuje problemu...rzuca zdziwione spojrzenie w odpowiedzi na moje zimne cześć...
Przez kolejne godziny  rośnie we mnie furia:)) ...a jeżeli jeszcze  nieopatrznie zadzwoni(budząc nadzieję) w jakiejś nieważnej sprawie....Ufff...Obiad upływa w lodowatej atmosferze...nawet pochwalił, że tak się postarałam i pyszny był...już czuje, że coś jest nie tak...ale nie potrafi zlokalizować problemu...na wszelki wypadek  rzuca kilka komplementów...ale to na mnie nie działa....do wieczora wściekłość zmienia się w żal...tak wielki, że pod prysznicem  prawie tonę we łzach... których ukryć nie zdołam i kiedy w końcu po naleganiach  podam powód mojej rozpaczy....wszyscy czują się koszmarnie...a jeszcze niechby rzucił ... trzeba było powiedzieć....to ...brrrr

A przecież to by mógł być taki miły dzień...niezapomniany...pełen czułości i uśmiechów...
Dlatego kiedy zbliżają się moje urodziny ...rozmawiamy o tym dniu, jak go spędzimy...nie sprawdzam pamięci męża i nie uzależniam wiary w siłę jego uczuć od stanu tejże pamięci....nie robię sprawdzianów, nie wróżę  z płatków...pozwalam,żeby mi okazał  na swój sposób ...:))

czwartek, 21 września 2017


dobry wpływ nie istnieje

Ostatnio za namową Eli sięgnęłam po ,,Portret Doriana Graya"...i tam pada takie właśnie stwierdzenie, że jakikolwiek wpływ wywarty przez jednego człowieka na drugiego jest zły...ponieważ jesteśmy powołani do indywidualnego przeżywania życia...i w pierwszym momencie obudził się we mnie sprzeciw...dlaczego dobry wpływ miałby być zły? :)
Przecież istnieją normy społeczne i moralne, które należy zachowywać i ludzie którzy mają z tym problem...jeżeli więc ktoś jest w stanie sprawić ,aby ktoś inny żył lepiej...to czy jest to złe ?Z punktu widzenia społeczeństwa...absolutnie nie,  wręcz pożądane....a z punktu widzenia człowieka?
Jeżeli życie dane jest nam jako zadanie....a każdy jest inny  i każdy,żeby zaliczyć musi  przeżyć życie po swojemu...plagiat nie jest dozwolony...?
Idealnie by było,żeby każdy znając podstawowe wytyczne potrafił przeżyć życie tak,żeby nie zagubić się po drodze, dojść do celu ...nie błądzić zbyt długo....
 ,,Bo wywierać na kogoś wpływ znaczy to samo, co obdarzać go swoją duszą. Człowiek taki nie posiada już wówczas własnych myśli. Nie pożerają go własne namiętności. Cnoty jego nie należą już do niego. Nawet jego grzechy, jeśli w ogóle grzechy istnieją, są zapożyczone od kogoś innego. Staje się on echem cudzej melodii, aktorem roli nie dla niego napisanej. Celem życia jest rozwój własnej indywidualności."napisał Oskar Wilde
Być sobą  zawsze ...nawet wtedy  gdy jest to trudne,gdy  sprawia że błądzimy na prostej drodze...zawsze kierować się swoją wolą i swoim rozumem...pomimo tego,że wielu będzie  zarzucać nam szaleństwo...żyć po swojemu i odpowiadać za to życie...

nie ma Ciebie

Nie ma Ciebie

a przecież 

ciszą wdzierasz się 

w moje życie

swoim niebyciem 

w moje bycie


jak dźwięk

co brzmienia nie mogąc dokończyć

zawisł i czeka

ani on jest 
 ani go nie ma
a jednak powietrze drży 
niedokończoną nutą


przeklina pustką

czy błogosławi ciszą może
jakby chciało ułożyć się w słowa
lecz sił już nie ma
by zaistnieć
nieprzerwanie kona


 milczenie krzyczy brakiem
 dręczącą  tęsknotą się odzywa
odpowiedzi skąpi 
choć czym dalej 
tym pytań przybywa 


wspomnienie w przeszłość 
 z każdą sekundą szybciej ucieka
a jednak  pustka
 nie chce się wypełnić
 bólu nie ubywa.

środa, 20 września 2017


...kiedy nie chcę słuchać prawdy ;)


Dzisiaj taka luźna refleksja...
Spotykamy na drodze ludzi, których nie jesteśmy w stanie polubić i takich do których od razu czujemy sympatię....na jednych się otwieramy przed innymi zamykamy drzwi serca i umysłu...z obecności innych czerpiemy radość i  siłę....przed spotkaniem z drugimi odczuwamy  prawdziwie fizyczny ból...niechęć tak mocną, że wywołuje przykre dolegliwości...
I  nie możemy nic na to poradzić...żadne słowa,  racjonalne tłumaczenia nie są w stanie tego zmienić....Tak się po prostu dzieje i należy do tego się przyzwyczaić.
Ale wszystkich tych ludzi spotykamy z jakiegoś powodu...jedni mają nam dawać radość inni uprzykrzać życie :)...Jednak są nam dani na chwilę...na tę konkretną chwilę...żeby czegoś nas nauczyć, coś nam pokazać...o czymś przypomnieć...
No ale tutaj jest ta drobna trudność , że nie chcemy słuchać...Ja mam tak, że kiedy ktoś ,kogo nie lubię mówi mi cokolwiek, to automatycznie robię inaczej...:) głupia dziecinna przekora.... chociaż wielokrotnie przekonałam się, że to właśnie z  nieprzyjaznych ust często płyną najważniejsze słowa.
Może dlatego, że nasze antypatie (często odwzajemnione)  nie mają powodu  dbać o nasze uczucia...nie muszą uważać  na to czy nas urażą, czy nie...dlatego nie owijają w bawełnę, nie sugerują...nie naprowadzają...mówią jak jest :)) (niekoniecznie jak Max)
Tylko jak wysłuchać  gorzkich słów? jak dopuścić  możliwość ,że nie kłamią? Skąd znaleźć spokój i rozwagę, żeby je przyjąć...Z drugiej strony przecież nie można wykluczyć sytuacji, że ktoś celowo chce zadać ból...
Nie wiem...ale czasami coś w środku odzywa się cichym echem...jak to mówią ,,uderz w stół, a nożyce się odezwą.."
I tylko tak sobie myślę...ile takich sytuacji przegapiłam....

poniedziałek, 18 września 2017


taki dziwny dzień

Czasami mam tak jak dzisiaj...wydaje mi się, że stoję w miejscu, a życie dzieje się samo...zupełnie  nie tak jak bym chciała, ba ...pomimo tego co robię, żeby to zmienić..
A przecież nie powinno tak być....wydawało by się, że to jest podstawa...możliwość kształtowania swojego życia...a jednak czasami po prostu dzieje się...jedyne co możesz, to reagować....chociaż twoja reakcja, też nie  ma znaczenia...jest ważna tylko ze względu na ciebie...nie dotyka życia...Tak jakbyś oglądał film...możesz śmiać się lub płakać...nawet kląć i wyzywać...w filmie to nie zmieni....ani jednej sceny...
Najgorsze jest to ,że na końcu wrzucają Cię do tego filmu i musisz żyć w rzeczywistości na którą nie miałeś wpływu...niby ją znasz ...ale czujesz się intruzem..
Czy można to zmienić?   nie wiem...mamy wpływ tylko na swoje postępowanie...nie na to co robią, czują  inni ludzie...robimy co wydaje nam się słuszne i właściwe i mamy nadzieję, że inni zareagują tak jak byśmy chcieli...ale nasze oczekiwania wielokrotnie są  czystą abstrakcją...marzeniem, fantazją..

niedziela, 17 września 2017

widzę siebie Twoimi oczami...


Wpadł mi w oko taki cytat ,, dużo łatwiej być sobą, jeżeli ma się obok siebie kogoś ,kto Cię kocha"...nie jestem pewna czy tak to brzmiało dokładnie...ale sens był taki właśnie..
Tyle razy słyszałam  skierowane także do mnie słowa....uwierz w siebie, zaakceptuj siebie, nie możesz przecież uzależniać poczucia własnej wartości od  czyjegoś widzimisię...czyjejś opinii...I teoretycznie ..to jest prawda...niepodważalna...ale powiedz mi jak?
Jeżeli do tej pory nie znalazłam powodu aby mysleć o sobie  dobrze...to co nagle się może zmienić....mogę dokonać wspaniałego odkrycia, polecieć w kosmos,dokonać bohaterskiego czynu...wtedy, okoliczności się zmienią...ale nie zmienią się od słów usłyszanych od kogokolwiek...czy nawet od tego, że będę codziennie rano mówić sobie jaka jestem cudowna i wspaniała...
Dlatego nie mów nikomu, że ma uwierzyć w coś czego nie widzi...pokaż mu...pokaż drugiemu człowiekowi jaki jest cudowny...pokaż co widzisz patrząc na niego..
O ile łatwiej mieć odwagę być sobą, kiedy ktoś obok akceptuje Cię, kocha...wierzy w Ciebie...
Może są ludzie , którzy mają na tyle silny charakter ,że nie potrzebują wsparcia drugiego człowieka..nie wiem, ale większość  potrzebuje...

sobota, 16 września 2017


człowiek człowiekowi tylko człowiekiem


Dzisiaj króciutko... coś mnie  zastanowiło...
Jest tak wielu dobrych ludzi...pełnych empatii... szczerych, mądrych ,szlachetnych.....i to całe morze cudownych ludzi obawia się być sobą, bo jakaś mała część wrednych i chamskich może zmienić ich życie w piekło, jeżeli tylko  zrobią coś, co zwróci na nich  uwagę ...
Totalny idiotyzm by się wydawało....ale...taka jest rzeczywistość...a dlaczego tak jest...? Bo dajemy na to przyzwolenie.My wszyscy...Kto się nie śmiał z czyichś upadków, potknięć, pomyłek , przejęzyczeń...sposobu mówienia, wyglądu?...To my  użytkownicy internetu napędzamy popyt na ośmieszające filmiki, przeróbki, złośliwości....jest popyt, to jest i podaż...stara zasada rynku ..
Smutne to, ale prawdziwe...człowiek jest tylko człowiekiem i  ponad siebie  się nie wzniesie...i chciałabym powiedzieć odczuwając  święte oburzenie :...ależ ludzie bywają bezmyślni i podli, ale nie mogę....muszę powiedzieć: okazuje się, że jesteśmy niewrażliwi i bezmyślnie podli ciesząc się kiedy komuś coś się nie uda...taki odruch...jak ktoś pada , to najpierw jest śmiech...dopiero potem przychodzi myśl...może trzeba pomóc....A może by tak dało się to odwrócić?

...Życzę dobrego dnia:)) bądźmy dobrzy dla siebie nawzajem...:))

piątek, 15 września 2017

otulasz...

Otulasz mnie aksamitnym mrokiem
Oczom zabierasz wzrok
Zmieniasz me ciało w instrument
na którym delikatną pieszczotą
Pełną uniesień pieśń grasz...
Zabierasz mi oddech
Głęboki , spokojny...
Zmieniasz go
w pośpiesznych westchnień spazm...
Dajesz mi dotyk
Klucz,który otwiera
Tajemnicy wrota..
Dajesz mi radość
Która w bliskości
rośnie gwałtownie
I w sercu miłością rozkwita...
Trwa...
Dajesz mi siebie ...
Po prostu tak...


czwartek, 14 września 2017

kiedy lustro pokazuje obraz zamiast odbicia

Przez wiele lat nosiłam w sobie przekonanie, że jestem  dobrą, miłą...dość użyteczną :) kobietą...  Miałam swoje zasady, ideały i wytyczone granice...których nigdy bym nie przekroczyła....twarde moralne ramy.. Białe było białe, czarne było czarne i ...chociaż  , nie stawia mnie to w najlepszym świetle;) nie jeden raz patrzyłam  z lekkiego podwyższenia, na  resztę świata  miotającego się wśród  przeróżnych odcieni szarości...Byłam przekonana, że w każdej sytuacji jest dobre i złe rozwiązanie....i że osobiście nigdy nie dokonam tego niewłaściwego ...
 Patrzyłam rano w lustro  bez obaw, wiedziałam co zobaczę i zawsze widziałam  właśnie to....sympatyczną, moralnie bezkompromisową...
 Ale życie jak to życie...postanowiło  zburzyć mój piedestał i nauczyć pokory...
Postanowiło wystawić mnie na próbę ..nie jakoś od razu dramatycznie....tylko podsuwając pokusy, które nie wymagały  złamania zasad....tylko leciutko je naginały...z czasem coraz mocniej...przy takich ,,ćwiczeniach", zasady  zyskują na..elastyczności :) i  nawet nie zauważasz kiedy granica zostaje  przekroczona.....
Ale patrząc w lustro , nie widziałam zmian...ludzie obok mnie je dostrzegali...mówili mi o tym...więc sprawdzałam znowu...i dalej nic...
Przecież nadal byłam taka sama, nie robiłam nic złego, nie złamałam zasad ....nie robiłam niczego niedozwolonego.....Usprawiedliwianie... zagłuszanie  sumienia....to jest znak, że coś jednak nie jest całkiem w porządku...więc dlaczego tego nie dostrzegałam?
Po jakimś czasie  zrozumiałam ,że nie patrzę w lustro...patrzę na obraz , który sama namalowałam...widzę siebie taką jaką bym chciała być...wmówiłam sobie ,że taka jestem, utrwaliłam to przekonanie....latami dopieszczałam ten obraz ....dodawałam barw...mój osobisty ,,koncert życzeń"...
Umyłam lustro...i spojrzałam na siebie....zobaczyłam człowieka, który  wie że jest słaby....że daleko mu do ideału..wie że upaść może w każdej chwili....człowieka świadomego własnych niedoskonałości, ale też potrafiącego  zrozumieć słabości innych....
...lustro czyszczę codziennie.....nie zawsze podoba mi się  to, co w nim widzę, ale  przestałam oszukiwać samą siebie ...:)

historia Joli

W czasie wakacji kilka razy rozmawiałam z Jolą...swoją drogą urocza osoba( może to czytać:)) )
Jola była  w świecie wirtualnym  od dłuższego czasu...raczej nie miała złudzeń, nie angażowała się w związki...nie szukała głębszych relacji...była miła, ale nie otwarta...zawsze pogodna, uśmiechnięta ...odpowiadała życzliwością na życzliwość...czasami prowadziła  lekkie ,ale  inteligentne rozmowy ...Dusza towarzystwa można by powiedzieć....Nie traktowała pobytu na G+ poważnie, tylko jako odskocznię....rozrywkę, przerywnik...
Ale poza światem wirtualnym Jola była ...nadal jest:) mądrą, wrażliwą osobą...i po jakimś czasie zaczęła dostrzegać  coraz wyraźniej , że ludzie w cyberprzestrzeni grają...udają , kłamią i oszukują...oczywiście nie wszyscy...ale zdecydowanie zbyt wielu...zaczęła odczuwać niesmak i potrzebę zmiany...opuściła na trochę  społeczność.Nabrała dystansu i po powrocie  nic nie było takie jak wcześniej...ani kolory, ani emocje...to co sprawiało frajdę ..nagle wydało jej się  płytkie, nijakie....Jakby spadły z oczu różowe okulary....Jola (osoba dość temperamentna:) ) najpierw się wkurzyła....trochę na siebie, że  straciła tyle czasu  bezproduktywnie...potem na świat, który  okazał się iluzją...chociaż miała chęć trzasnąć drzwiami i uciec...zaczęła trochę z boku...obserwować...
Próbowała zrozumieć co ona, jako osoba przecież nie jakoś przesadnie głupia:)) widziała ciekawego, pociągającego w alternatywnej rzeczywistości..
 Czym dłużej patrzyła, tym mniej rozumiała siebie.....aż nadszedł dzień ...w którym ktoś wyartykułował słowa, które ...chociaż niewinne same w sobie ...wstrząsnęły Jolą...ktoś..może nawet w dobrej wierze, powiedział jej że jest wspaniałym czasoumilaczem...niby nic wielkiego, ktoś powie super komplement ...ale...kobieta poczuła się jak panienka do towarzystwa...ktoś inny powie przesada...Ale każdy reaguje  pod wpływem własnych emocji...Zadała sobie wtedy pytanie, czy to jej wystarczy...czy o tym marzyła, czy zasługuje ,aby być tylko  tym....dla kogokolwiek....a z drugiej strony...czy ona  nie traktowała ludzi podobnie, przecież  nie pokazywała prawdziwych emocji, też udawała kogoś innego właściwie...grała swoją postać...ubierała w udawane uśmiechy, nie oczekiwała niczego innego ...tylko kilku chwil zapomnienia...To zabolało, zniesmaczyło...
Czy ten świat zmienia wszystkich? czy na wejściu dostajesz zestaw...różowe okulary i pelerynka do zmiany postaci....czy można być sobą i czuć się tutaj dobrze?
Przecież nic nie powinno  mieć takiego wpływu na nas...istoty świadome i myślące...aby zrobić z nas  zabaweczki, czasoumilacze....A Jola...nadal próbuje zrozumieć ,gdzie popełniła błąd, że przestała być traktowana i postrzegana jak partner,  człowiek...

środa, 13 września 2017


Ogłoszenie- szukam człowieka..

Wakacje się skończyły...wieczory coraz chłodniejsze i zdecydowanie dłuższe sprzyjają refleksjom...
Ostatnio uświadomiłam sobie , że chcę od życia więcej..w każdej dziedzinie. Także tutaj...w wirtualnym świecie..Mam dosyć patrzenia przez szybkę , chcę się zanurzyć...przestały mnie bawić puste  rozmowy bez treści i tematu.Przestały mi wystarczać  same życzenia i uśmiechy przesyłane pod postami...czy cytaty ,którymi każdy się zachwyca ,ale nie bierze do swojego życia.
Chcę więcej i mówię to poważnie, nie potrzebuję plusów , które są dowodem sympatii czy rewanżu...chcę rozmowy...Normalnej , prawdziwej, szczerej...chcę poznać  człowieka który kryje się  za literkami.
 Może to głupie,bo wielu z nas szuka tutaj tylko odskoczni , chwili zapomnienia...ma dosyć w swoim życiu powagi...i to jest w porządku...każdy ma inne potrzeby  i każde są równie ważne.Najważniejsze to je poznać...i spróbować zaspokoić.
Ja swoje  właśnie sobie uświadomiłam.
Ktoś mi powiedział : daj ogłoszenie,, szukam  ludzi  do normalnej rozmowy", ale żadne z nas nie wiedziało gdzie je umieścić....toteż daję tutaj
 Wracam do codziennych rozważań nad życiem...czytających  zapraszam do  dyskusji...albo podrzucania tematów :)) o ile ktoś to będzie czytał:))