Wiecie co moi drodzy...tak sobie czytam pana Pinkera, ktory bardzo czytelnie i dość przystepnie prowadzi czytelnika po teoriach i faktach dotyczących poznawania człowieka...jego natury..i tak trafiłam na coś takiego..
,,W niektórych społecznościachmężczyźni żyją w rodzinach patrylokalnych, utrzymując swoje żony i dzieci, w
innych żyją w rodzinach matrylokalnych, łożąc na swe siostry oraz na ich dzieci. Ten drugi model występuje zwykle w społecznościach, w których mężczyźni muszą spędzać dużo czasu poza domem, a zdrada małżeńska jest zjawiskiem
dość powszechnym, wskutek czego mężczyźni nie mogą być pewni tego, że sąojcami dzieci swoich żon. Ponieważ dzieci urodzone przez córkę matkimężczyzny (czyli przez jego siostrę) są z nim z pewnością spokrewnione,niezależnie od tego, kto z kim sypiał, matrylokalny model rodziny umożliwiamężczyźnie inwestowanie w dzieci, które bez wątpienia mają w sobie część jego genów."
Co mnie urzekło w tym...? Podejscie do problemu... Jasne i proste rozwiązanie.. Nikt nie zaprzeczał, że problem istnieje.. nie skupiono się na karaniu winnych...na piętnowaniu niewierności... znaleziono rozwiązanie, które jest uczciwe i nie prowadzi do narastania konfliktów..
Mam znajomą, która zajmuje się trochę genetyką... i kilka lat temu była w zespole , który prowadził badania nad dziedziczeniem jakiejś choroby w linii męskiej... Okazało się, że prawie jedna czwarta dzieci , z grupy reprezentatywnej nie była biologicznymi potomkami swoich ojców...
Może to było związane z występowaniem choroby...matki wolały oszukać partnerów niż narazić swoje dziecko na wystąpienie schorzenia...Ale to dużo mówi o naszej ludzkiej uczciwości ..
,,W niektórych społecznościachmężczyźni żyją w rodzinach patrylokalnych, utrzymując swoje żony i dzieci, w
innych żyją w rodzinach matrylokalnych, łożąc na swe siostry oraz na ich dzieci. Ten drugi model występuje zwykle w społecznościach, w których mężczyźni muszą spędzać dużo czasu poza domem, a zdrada małżeńska jest zjawiskiem
dość powszechnym, wskutek czego mężczyźni nie mogą być pewni tego, że sąojcami dzieci swoich żon. Ponieważ dzieci urodzone przez córkę matkimężczyzny (czyli przez jego siostrę) są z nim z pewnością spokrewnione,niezależnie od tego, kto z kim sypiał, matrylokalny model rodziny umożliwiamężczyźnie inwestowanie w dzieci, które bez wątpienia mają w sobie część jego genów."
Co mnie urzekło w tym...? Podejscie do problemu... Jasne i proste rozwiązanie.. Nikt nie zaprzeczał, że problem istnieje.. nie skupiono się na karaniu winnych...na piętnowaniu niewierności... znaleziono rozwiązanie, które jest uczciwe i nie prowadzi do narastania konfliktów..
Mam znajomą, która zajmuje się trochę genetyką... i kilka lat temu była w zespole , który prowadził badania nad dziedziczeniem jakiejś choroby w linii męskiej... Okazało się, że prawie jedna czwarta dzieci , z grupy reprezentatywnej nie była biologicznymi potomkami swoich ojców...
Może to było związane z występowaniem choroby...matki wolały oszukać partnerów niż narazić swoje dziecko na wystąpienie schorzenia...Ale to dużo mówi o naszej ludzkiej uczciwości ..