Noce mają to do siebie, że wyostrzają nasze odczuwanie...jak ktoś napisał: ,,kochamy wtedy mocniej, tęsknimy bardziej."...a czasami pozwalamy urosnąć złym emocjom i nienawidzimy ze wszystkich sił.... Noc nie zmienia nas w potwory, ..noc uwypukla to co w nas jest tłumione za dnia...Pozbywamy się tego co nas krępuje gdy jesteśmy wśród ludzi...jak wierzchniego ubrania.Odrzucamy ograniczenia wynikające z przeróżnych norm i zasad ...Wydaje nam się, że w końcu jesteśmy sobą...Ale to nie jest prawda...To jest tak , jakby nasze złe emocje , cały dzień były związane, zamknięte w klatce...wypuszczone wieczorem zachowują się jak żywe stworzenie...ktore uwolnione biega , absorbuje cała uwagę ..szaleje dopóki sie nie zmęczy...Ale po pewnym czasie, uspokaja się i zaczyna zachowywać się normalnie...Wydaje mi się, ze tak właśnie jest z naszymi emocjami...dobre czy złe muszą się wyszaleć, zaistnieć...inaczej będą wyć drapać i demolować nas od środka...doprowadzać do szaleństwa
:))