Dzisiaj coś innego...:))
Rozmawiałam przed godzinką z przyjaciółką min o tym ,że zbliżają się urodziny i padło odwieczne pytanie ..-myślisz,ze mąż będzie pamiętał?
Oczywiście odpowiedziałam stanowczo.... przecież mu o tym umiejętnie przypominam :)
....Bo taka jest prawda, nie wiem może by pamiętał, a może by mu wyleciało z głowy...
Kiedyś tak się nad tym zastanowiłam, co by się stało gdyby zapomniał?
Wyobraziłam sobie taką sytuację...budzę się rano i jestem jednym oczekiwaniem....czekam na 2-3 krótkie słowa, które jednak nie padają...przy śniadaniu atmosfera gęstnieje...we mnie rośnie żal i poczucie krzywdy...(ja przecież o jego urodzinach pamiętałam ) niestety biedak w pośpiechu nie wyłapuje problemu...rzuca zdziwione spojrzenie w odpowiedzi na moje zimne cześć...
Przez kolejne godziny rośnie we mnie furia:)) ...a jeżeli jeszcze nieopatrznie zadzwoni(budząc nadzieję) w jakiejś nieważnej sprawie....Ufff...Obiad upływa w lodowatej atmosferze...nawet pochwalił, że tak się postarałam i pyszny był...już czuje, że coś jest nie tak...ale nie potrafi zlokalizować problemu...na wszelki wypadek rzuca kilka komplementów...ale to na mnie nie działa....do wieczora wściekłość zmienia się w żal...tak wielki, że pod prysznicem prawie tonę we łzach... których ukryć nie zdołam i kiedy w końcu po naleganiach podam powód mojej rozpaczy....wszyscy czują się koszmarnie...a jeszcze niechby rzucił ... trzeba było powiedzieć....to ...brrrr
A przecież to by mógł być taki miły dzień...niezapomniany...pełen czułości i uśmiechów...
Dlatego kiedy zbliżają się moje urodziny ...rozmawiamy o tym dniu, jak go spędzimy...nie sprawdzam pamięci męża i nie uzależniam wiary w siłę jego uczuć od stanu tejże pamięci....nie robię sprawdzianów, nie wróżę z płatków...pozwalam,żeby mi okazał na swój sposób ...:))
Rozmawiałam przed godzinką z przyjaciółką min o tym ,że zbliżają się urodziny i padło odwieczne pytanie ..-myślisz,ze mąż będzie pamiętał?
Oczywiście odpowiedziałam stanowczo.... przecież mu o tym umiejętnie przypominam :)
....Bo taka jest prawda, nie wiem może by pamiętał, a może by mu wyleciało z głowy...
Kiedyś tak się nad tym zastanowiłam, co by się stało gdyby zapomniał?
Wyobraziłam sobie taką sytuację...budzę się rano i jestem jednym oczekiwaniem....czekam na 2-3 krótkie słowa, które jednak nie padają...przy śniadaniu atmosfera gęstnieje...we mnie rośnie żal i poczucie krzywdy...(ja przecież o jego urodzinach pamiętałam ) niestety biedak w pośpiechu nie wyłapuje problemu...rzuca zdziwione spojrzenie w odpowiedzi na moje zimne cześć...
Przez kolejne godziny rośnie we mnie furia:)) ...a jeżeli jeszcze nieopatrznie zadzwoni(budząc nadzieję) w jakiejś nieważnej sprawie....Ufff...Obiad upływa w lodowatej atmosferze...nawet pochwalił, że tak się postarałam i pyszny był...już czuje, że coś jest nie tak...ale nie potrafi zlokalizować problemu...na wszelki wypadek rzuca kilka komplementów...ale to na mnie nie działa....do wieczora wściekłość zmienia się w żal...tak wielki, że pod prysznicem prawie tonę we łzach... których ukryć nie zdołam i kiedy w końcu po naleganiach podam powód mojej rozpaczy....wszyscy czują się koszmarnie...a jeszcze niechby rzucił ... trzeba było powiedzieć....to ...brrrr
A przecież to by mógł być taki miły dzień...niezapomniany...pełen czułości i uśmiechów...
Dlatego kiedy zbliżają się moje urodziny ...rozmawiamy o tym dniu, jak go spędzimy...nie sprawdzam pamięci męża i nie uzależniam wiary w siłę jego uczuć od stanu tejże pamięci....nie robię sprawdzianów, nie wróżę z płatków...pozwalam,żeby mi okazał na swój sposób ...:))
Ech ta pamięć :) o dla nas ważnych datach, zdarzeniach. Ja nie pamiętam dat. Choć się staram i jeszcze na tyle nie mam opanowane zapisywanie przypominajek w sieci :( .. kiedyś służył do tego zwyczajny kalendarz. Ale też go jakoś nie posiadam. Sama nie wiem co o tym sądzić. Bo jednak mimo wszystko powinno się o tak istotnych, ważnych dla kogoś datach pamiętać. Dla kogoś kto deklaruje nam bliskość, przyjaźń, miłość itd. Ciężki temat. A nieraz najzwyczajniej w świecie chcemy, mieć miłą niespodziankę, czy gdzieś tam na dnie duszy chochlik nam podpowiada - ciekawe ile ja dla kogoś znaczę. Ciężki temat dat dla nas istotnych, ważnych.
OdpowiedzUsuńPrawda? Kusi chochlik...ale trzeba go zakneblować..ja też nie pamiętam dat..a z uplywem czasu jest z tym coraz gorzej...:) i sama po sobie wiem, że to nie może być wyznacznik siły naszych uczuć , czy potwierdzenie ważności relacji...więcej z tego złego niż dobrego..Pozdrawiam Grażynko:))
Usuń