środa, 15 marca 2017

wieczór dziewiątego dnia

Dzień nie był zbyt przyjemny...raz zawróciłam z samego progu...jedno dotknięcie  dzieliło mnie od  tamtego świata...już wiem, że im jestem smutniejsza,  czuję się  samotna,  rozżalona...po prostu im jestem czy raczej czuję się bardziej nieszczęśliwa...tym pragnienie jest silniejsze...potrzeba znieczulenia...niby bardzo naturalna reakcja...jest mi źle ,to szukam czegoś co zmieni ten stan rzeczy...Doskonałym rozwiązaniem wydaje się  ...tryskać   radością...tylko  skąd ją wziąć...

Z perspektywy tych kilku dni , co bym zmieniła..namówiłabym kogoś, żeby wyszedł razem ze mną...wsparcie jest ważne i są cudowni ludzie, którzy naprawdę się starają...w tym miejscu wielkie DZIĘKUJĘ :) ..ale  czasami  nie mogą zrozumieć tego co czuję...a ja nie umiem wytłumaczyć ...co i dlaczego..To tak jak  z alkoholem...jeżeli ktoś pijąc np.drinka mówi ...super,że nie pijesz....wytrwaj tylko ..to jaką reakcję wywoła? ...;)
Samotna walka jest męcząca...i często przychodzi myśl....po co to robię....dlaczego , przecież  inni są  w tamtej rzeczywistości i całkiem dobrze się mają..dlaczego ja  nie mogę tak samo..
Największy wróg...to poczucie osamotnienia...

Telefon zamknięty gdzieś w torebce:) zaraz uciekam od komputera...wprowadzam rygor:)
Oby noc była dobra:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz