niedziela, 12 marca 2017

wieczór dnia szóstego

Wieczór szóstego dnia właściwie dopiero się zaczyna...więc pewnie będę jeszcze kilkakrotnie edytować ten post...coraz trudniej znaleźć  na tyle absorbujące zajęcie, żeby  się powstrzymać...omijam telefon szerokim łukiem, ...ale idąc do toalety  chciwie  zabrałam go ze sobą...odprowadzana zdziwionym wzrokiem syna...poczułam potrzebę usprawiedliwienia się...mruknęłam ,że muszę  przejrzeć wiadomości...syn nie powiedział ani słowa...ale mi zrobiło się wstyd...
Czasami prawie  mogłabym uznać,że to żadne uzależnienie...ale w chwilach takich jak ta...nie mogę ...nie jestem w stanie  zaprzeczyć rzeczywistości...
Jednak skusiło mnie światełko powiadomienia.....chociaż nie weszłam na główną...

Tak ogólnie , to nie był zły dzień...jutro zgubię telefon i będzie wszystko dobrze....a może nawet lepiej...;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz