który by był
dla mnie
obok
tak zwyczajnie
codziennie...
codziennie...
Śmiał się razem
niekiedy otarł łzę
pozwolił być dla siebie
tak jak on dla mnie
Zachorowałam na brak człowieka
pozwolił być dla siebie
tak jak on dla mnie
Zachorowałam na brak człowieka
który by umiał leżeć obok
przy mnie
przy mnie
na trawie
gdybym nie miała sił
aby dalej iść
albo krzyczał
nie pozwolił zostać na dnie
zmuszał by wstawać i iść..
albo krzyczał
nie pozwolił zostać na dnie
zmuszał by wstawać i iść..
Zachorowałam na brak człowieka
który godzinami
który godzinami
prowadziłby ze mną
burzliwe rozmowy
a czasami milczał
w zdumieniu
w zdumieniu
bólu czy zachwycie
takiego
który potrafiłby
śmiać się z niczego
i całą noc słuchać
poważnej muzyki
poważnej muzyki
Zachorowałam
na brak człowieka
który by mnie akceptował
dokładnie taką jaka jestem
i nie pytał za każdym razem
dlaczego
czuję to co czuję
i kiedy w końcu
wszystko zrozumiem
Zachorowałam na brak człowieka
....ale już nie choruję ;)
Dobre i smutne.
OdpowiedzUsuńMoże ...chociaż kiedy to pisałam, to raczej skupiałam się na tym, że już nie czuję braku...ale radosci w trym stwierdzeniu też nie ma...bo przecież nie chodzi mi o to,że znalazłam człowieka, tylko raczej o to, że uznałam,że go nie potrzebuję...Przepraszam Ewo, że nie odpisałam wcześniej, ale rzadko zaglądam na bloga:) szczególnie starsze posty...a powiadomienia chodzą jak chcą...pozdrawiam..
UsuńDziwne ;) smutne. I prawdziwe. W tłumie ludzi coraz częściej odczuwamy samotność. Czyżby teoria Einsteina była jednak prawdziwa. W twierdzeniu, że każdy z nas ma swój odrębny czas. A reszta to umowa, aby zdążyć na pociąg i z innymi odbyć wspólną podróż, nie przegapiając tego pociągu.
OdpowiedzUsuńnie wiem...czasami wydaje mi się,że jestem tutaj dla kogoś,,,i tylko po to ,a czasami,że jednak nie...wiem tylko,że każde spotkanie,kształtuje nasze życie...koryguje...więc jest niezbędne...chyba:))
UsuńSamotność kochana to stan duszy.....ja mimo tego co mam czuje potworny ból a ostatnio juz ciężko ciągnąć. ....żeby nie dzieci..uhhh.
OdpowiedzUsuńMasz tylu synów myślę że masz cudne go partnera.mój zginął dawno ......a teraz targach moim życiem potwor😑😑😑😑
Przykro mi Zosiu z powodu Twojej straty...nic w tym życiu nie jest takie proste..Jaki potwór Zosieńko?mogę Ci jakoś pomóc?
UsuńMożna osiodłać samotność....
OdpowiedzUsuńFajna wizja...:)...ale masz rację..smotność to stan naszego umysłu, duszy...i można albo ją pokochać, albo się jej pozbyć...ale jedno i drugie ziesie ze sobą niebezpieczeństwo...
UsuńDziwnie się czyta swoje wypowiedzi pisane prawie już rok temu. Życie gna jak szalone. Jakaś stała jestem w poglądach, sympatiach, miłościach, uczuciach. Choć stan ducha u mnie już inny. Wniosek nasuwa się jeden. Czas jest też dla nas jak nauczyciel, mijane zdarzenia, doświadczenia zmieniają nas. Żadna lekcja nie da tego, co przeżycie zdarzeń własnym Ja. Czy to dobrych zdarzeń, czy złych, bolesnych, radosnych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)