czwartek, 27 kwietnia 2017

boję się wyjść spod krzesła..:)

Siedzę z zieloną herbatą więc myśli powinny być lżejsze:) Kiedy w tym roku...chodził ksiądz po kolędzie..moje ..skądinąd rezolutne dziecko...schowało się pod krzesło...:)) no trochę znam synka,  więc przy gościu nawet nie próbowałam dyskutować...;) ale ksiądz nie mógł zignorować  takiego zachowania...więc zaczyna ...no wyjdź...itd...w końcu tłumaczy...nie bój się przecież nic złego ci nie zrobię...na co moja pociecha , patrząc wielkimi zdziwionymi oczami...,,ja się ciebie nie boję...ja się boję wyjść spod krzesła"..:)
To bardzo ważne, oddzielać sytuację od ludzi...dziecko miało dość...oczekiwania, nakazów, zakazów... nie podpalaj świeczek, nie ruszaj kropidła :) nie dotykaj , nie podchodź.... kiedy napięcie osiągnęło szczyt...nie wytrzymało...ale świetnie wiedziało, że to nie jest bezpośrednia  wina akurat  tego człowieka...
 Odróżniajmy... i nie obwiniajmy  wszystkich po kolei...niektóre rzeczy złe dzieją się...po prostu...jako splot przypadkowych wydarzeń...czasami spirala zdarzeń nakręca się samoistnie...dopuśćmy taką możliwość.., że nie zawsze kiedy jest nam źle to,  ktoś bezpośrednio zawinił..czyli stosujmy w życiu domniemanie niewinności..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz