Hmmmm miałam napisać, że to trudny temat...ale to nie jest prawda, temat jest boleśnie prosty...Często (niestety) tak jest, że kobiety...mężczyźni jednak rzadziej ;) przez łóżko załatwiają różne sprawy... dozują sex..w miarę swoich (przeróżnych) potrzeb:)
Dla mnie jest to jednym z większych idiotyzmów...:) Po pierwsze sex w związku ...to jest zdecydowanie coś więcej niż fizyczny...mechaniczny akt...:) bo jest to przecież świadectwo łączącej bliskości ...coś magicznego....a w dodatku ..jaka przyjemność:))
Nie chcę nikogo obrazić, ale kiedy zbliżenie uzależniamy od wyjazdu, zakupów, wizyty u rodziców...od czegokolwiek..to magię sprowadzamy do poziomu usługi...Kiedy daję coś za coś...kupuję, sprzedaję....żadna z nas nie chce przecież kupczyć sobą...
Od samego początku ..należy wybudować mur, wytyczyć granicę...poza którą nie ma już miejsca na spory , negocjacje , podchody...sfera naszej wspólnej intymności to miejsce uświęcone...nasz Tajemniczy Ogród..
Kiedy wychodziłam za mąż...moja babcia nijako w prezencie zostawiła cytat..z listu do Efezjan..,,niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem"..wszelkie sprawy ważne i mniej ważne, kontrowersyjne..należy załatwić, wyjaśnić ...zanim ,, przekroczymy bramę naszego ogrodu" ;)
Pozwala to zbudować niesamowitą relację...to nas upewnia, że pomimo wszystkich problemów życia codziennego, różnic w rozumieniu świata...jest pomiędzy nami więź, dla której różnice nie mają znaczenia...:)
Nie unikajmy kontaktu fizycznego...a kiedy głowa naprawdę pęka... albo nie mamy ochoty na zbliżenie, powiedzmy o tym i ....pozwólmy się przytulić...zasypiajmy w ramionach tych, których kochamy..
To dotyczy i kobiet i mężczyzn...nie jesteśmy maszynami, każdy ma prawo czuć się zmęczony, sfrustrowany...nie mieć ochoty...ale bądźmy szczerzy...W naszym ogrodzie , nie powinno być miejsca na udawanie..niczego:)
Dla mnie jest to jednym z większych idiotyzmów...:) Po pierwsze sex w związku ...to jest zdecydowanie coś więcej niż fizyczny...mechaniczny akt...:) bo jest to przecież świadectwo łączącej bliskości ...coś magicznego....a w dodatku ..jaka przyjemność:))
Nie chcę nikogo obrazić, ale kiedy zbliżenie uzależniamy od wyjazdu, zakupów, wizyty u rodziców...od czegokolwiek..to magię sprowadzamy do poziomu usługi...Kiedy daję coś za coś...kupuję, sprzedaję....żadna z nas nie chce przecież kupczyć sobą...
Od samego początku ..należy wybudować mur, wytyczyć granicę...poza którą nie ma już miejsca na spory , negocjacje , podchody...sfera naszej wspólnej intymności to miejsce uświęcone...nasz Tajemniczy Ogród..
Kiedy wychodziłam za mąż...moja babcia nijako w prezencie zostawiła cytat..z listu do Efezjan..,,niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem"..wszelkie sprawy ważne i mniej ważne, kontrowersyjne..należy załatwić, wyjaśnić ...zanim ,, przekroczymy bramę naszego ogrodu" ;)
Pozwala to zbudować niesamowitą relację...to nas upewnia, że pomimo wszystkich problemów życia codziennego, różnic w rozumieniu świata...jest pomiędzy nami więź, dla której różnice nie mają znaczenia...:)
Nie unikajmy kontaktu fizycznego...a kiedy głowa naprawdę pęka... albo nie mamy ochoty na zbliżenie, powiedzmy o tym i ....pozwólmy się przytulić...zasypiajmy w ramionach tych, których kochamy..
To dotyczy i kobiet i mężczyzn...nie jesteśmy maszynami, każdy ma prawo czuć się zmęczony, sfrustrowany...nie mieć ochoty...ale bądźmy szczerzy...W naszym ogrodzie , nie powinno być miejsca na udawanie..niczego:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz